Przejdź do treści
Wieża-archiwum 9-29 stycznia 2015

Dariusz Przewięźlikowski „Ceramika, malarstwo, grafika”

plakat_przewi281378likowski_600

Dariusz Przewięźlikowski – ur. w 1968 r. w Barlinku. Dyplom z ceramiki architektonicznej otrzymał w 1997 r. Jest członkiem Stowarzyszenia Twórczego Artystów Rzeźbiarzy STAR. Od 2012 r. jest prezesem Związku Polskich Artystów Plastyków Polska Sztuka Użytkowa Okręg Toruński.

Uprawia rzeźbę ceramiczną oraz malarstwo. Ma na swoim koncie wystawy indywidualne i grupowe w kraju i za granicą: Australia, Austria, Holandia, Chorwacja, Niemcy, Belgia, Dania, Grecja, Tunezja, Turcja, Włochy, Szwajcaria, Szwecja.

1 2 3

 

Metamorfozy czasu

„Miast pozwolić czasowi, aby z wolna nas miażdżył, uznaliśmy za stosowne przelicytować go, dorzucić do jego chwil nasze.” (E. Cioran, „Myśleć przeciw sobie” w: „Pokusa istnienia” s. 6)

Silna, wyrazista, a jednoczenie krucha i naznaczona wątpliwością jest twórczość Dariusza Przewięźlikowskiego. Ten toruński ceramik, malarz i grafik, świadomy atrakcyjności i dekoracyjności swoich prac, posługuje się w każdej z technik – jak mówi sam – strukturalnym językiem gliny, stawiając na stylistyczną oszczędność. Świadomie wybiera gesty i znaki plastyczne działające na odbiorcę pełnią subtelności. Znajduję także w jego pracach poszukiwania tam, gdzie pojawia się myślenie paradoksalne, najczęściej kojarzone z praktykami Zen, z elementami nie narzucającej się sprzeczności treści, której jednoznaczność stałaby się więzieniem dla metafory czy alegorii wypowiedzianej „obrazem”. To nie tylko ćwiczenie otwierające myślenie, ale i inne procesy mentalne, ze swobodną grą skojarzeń czy dawaniu wodzy fantazji na czele. Prace z kilku ostatnich lat, z cyklu „Wektory czasu” i „Sfery”, poświęcone są w różnym stopniu tematowi czasu.
Czas, żywioł pierwotny, w całej Biblii zastrzeżony dla Boga (1). Upływający czas Heraklita. Złudny czas Parmenidesa. Czas słoneczny, mierzony położeniem słońca. Czas syderalny, liczony w zależności od gwiazd, a nie od słońca. Czas absolutny, w ujęciu fizyki klasycznej – niezależny od żadnych czynników zewnętrznych ani wewnętrznych, płynący w jednakowym tempie we wszystkich układach odniesienia. Jego znakiem jest strzałka zwrócona w jednym kierunku. O jednokierunkowości czasu mówi się, że jest on termodynamiczną strzałką czasu. Czas obiektywny, astronomiczny, mechaniczny. Wreszcie „czas to pieniądz”, jak uczą nas w naszej kulturze, kładąc nacisk na jego wymierny charakter.

 

Czas społeczny, mimo silnych odniesień do jego pragmatycznego wymiaru, zawiera w sobie elementy sacrum i profanum. Sacrum – to jest wieczność, profanum – to przemijanie. Czas świecki, jak twierdził Eliade, to „zwyczajne trwanie w czasie”. Czas dominujący w życiu codziennym, w pełni „zrozumiały” i „oczywisty”. A czas święty: „jest podług swej natury odwracalny i tak naprawdę jest to praczas mityczny, który zostaje ponownie uobecniony i (…) powtarzany bez końcaˮ – pisał myśliciel (2). Ta namiastka rozległości ujęć czasu nie przeszkadza artyście zmierzyć się z nim subiektywnie, oswajając go, rozmyślając o jego „naturze” zależnej od boskiego przyzwolenia. W czasie bowiem najpełniej wyraża się niedoczesność świata i egzystencjalny strach.

Przewięźlikowski, rozważając problem czasu, czerpie z jednej strony z nieograniczonego potencjału świata przyrody, sięga po organiczne kształty i biomorficzne formy, a z drugiej równie chętnie korzysta z abstrakcyjnych przedstawień. I to, co narzuca się w sposób najbardziej oczywisty, to wyczucie materiału, który buduje jego sposób wypowiedzi. Spotkanie się elementarnych żywiołów: ziemi, wody, ognia i powietrza, jako proces nie dający się w całości zaplanować, w którym nieodłączny jest pierwiastek wątpliwości, niedopowiedzenia, niepewności czy wręcz tajemnicy „ostatecznego kształtu”.

Wystawa konińska ma charakter impresyjny, jest czymś w rodzaju szkicu do eseju na temat czasu, niekończącego zmagania się z przemijaniem, z próbami ocalania chwil zatrzymującymi nas w pół kroku, albo też pochwałą życia w duchu dolce far niente, gdy mowa o dystansie do namiętności, do fizycznych działań, ale nie gdy mówimy o refleksyjnym wymiarze życia. Jakby chciało się stworzyć miejsce dalekie od zgiełku, gdzie „Czas to jedynie strumień, w którym łowię ryby. Czerpię z niego, lecz pijąc dostrzegam piaszczyste dno. Płytka woda toczy się leniwym nurtem, wieczność jednak nie przemija. Napiłbym się czerpiąc głębiej, łowiłbym ryby w niebiosach, których dno usiano gwiazdami (3).” Miejsca, gdzie czas płynie pionowo, w którym nieistotne stają się kategorie przeszłości i przyszłości, z możliwością ‘wyjścia z czasu’, by schronić się chociaż na chwilę przed przejmującym uczuciem daremności świata.

Robert Brzęcki

_________________________________________________
1) Zajączkowski A, „Czas w kulturze”,PIW, 1988, s. 262
2) Eliade M., „Sacrum i profanum”, tłum. R. Reszke, Wydawnictwo KR, 1999, s.55
3) Thoreau H. D. „Walden czyli życie w lesie”,tłum. H. Cieplińska, PIW, Warszawa 1991, s.129-130